TAJEMNICA BRANSOLETKI – kulisy powstania
Jak powstawała książka „Tajemnica bransoletki”?
Zapewne myślicie, że przeczytacie, że napisałam książkę, bo postanowiłam być sławna, albo połknęłam bakcyla pisarskiego. Nic z tych rzeczy. Powód powstania „Tajemnicy bransoletki” był bardziej prozaiczny. Jak wspomniałam w poprzednim poście, nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek i cokolwiek napiszę, nie mówiąc już o książce. Jednak napisałam, a to ze względu na moje dzieci, a konkretnie mówiąc, „Tajemnica bransoletki” powstała pod wpływem impulsu, którym była córka.
Asia była dobrą uczennicą, jednak jak większość nastolatek, nie zawsze rozumiała się z rówieśnikami. Była indywidualistką, która miała swoje zdanie, a takie osoby często nie są lubiane, dlatego okres gimnazjum był dla niej okresem problemów zarówno z koleżankami, jak i nauczycielami. Jest to naturalne zachowanie młodzieży, bo nawet ja, będąc w jej wieku, też wcale nie byłam grzeczną nastolatką.
Wracajmy jednak do tematu.
Córka każdego dnia po przyjściu ze szkoły opowiadała mi o swoich problemach, a ja zastanawiałam się jak pomóc jej przetrwać i zrozumieć ten trudny czas. Wówczas wpadłam na genialny pomysł (tak mi się wtedy zdawało) i postanowiłam stworzyć dla niej postać literacką, która byłaby zlepkiem kilku nastoletnich charakterów. Chciałam, aby moja bohaterka była trochę podobna do córki, a zarazem tak bardzo różna od niej. Myślę, że udało mi się kogoś takiego stworzyć.
I tak się zaczęło.
Pewnego dnia sięgnęłam po notes i zaczęłam swoją przygodę z pisaniem. Nie powiem, żeby to było łatwe, co to, to nie. Początkowo szło mi to dość opornie, kilka kartek wyrzuciłam do kosza, ale z dnia na dzień tekst stawał się coraz lepszy. Zresztą i tak nie mogłam zrezygnować z pisania. Codziennie musiałam napisać, chociaż pół strony, bo córka, wracając ze szkoły, sięgała po notes i czytała. Najgorsze w pisaniu było to, że ja sama nie wiedziałam, co dalej pisać i jak potoczą się losy Patrycji. Nie chciałam, aby problemy mojej bohaterki były związane tylko ze szkołą. Postanowiłam urozmaicić tę historię i dołożyłam do niej wątek nastoletniej miłości i trochę fantastyki. Dodatkowym utrudnieniem było, kiedy i w jakim momencie mam skończyć tę historię. Pisałam i pisałam, aż wreszcie postanowiłam zakończyć opowieść o Patrycji. Zwyczajnie, zabrakło mi pomysłu na ciąg dalszy.
To był jeden powód, a drugim powodem było to, że nie było już takiej potrzeby. Córka zmieniła się i zaczęła żyć swoim życiem. Nie potrzebowała już żadnego bohatera, z którym mogłaby się utożsamić. Ucieszyłam się, bo to moje pisarstwo trwało cztery długie miesiące. Może dla Was to krótki okres, ale kiedy musicie codziennie coś napisać, to uwierzcie mi – to długo.
I tak stworzyłam swoją pierwszą książkę, ale nie zamierzałam jej publikować, bo i po co. Nie myślałam, że może ona komukolwiek pomóc. To rodzina nalegała, abym udostępniła książkę szerszej publiczności, bo być może przeczytanie jej także pozytywnie wpłynie na osoby mające problemy w swoim nastoletnim życiu. Posłucham rady, ale…
Prościej było powiedzieć niż to zrobić. Książka czekała prawie 13 lat na swoją publikację.
To trochę długo, ale wcale nie tak łatwo wydać książkę w naszym kraju, jeśli nie jest się osobą „sławną”. I tak też było w moim przypadku. Chodziłam, pytałam, ale zawsze otrzymywałam odpowiedź negatywną. W jednym wydawnictwie powiedziano mi, że nie jestem Żeromskim, więc nie mam co liczyć na opublikowanie książki. Ha, ha, ha… cudownie. Tylko ja nigdy nie chciałam być Żeromskim! On był jeden w swoim rodzaju i nigdy nie pomyślałam, żeby go kopiować.
Dopiero z czasem zrozumiałam sens tego porównania i doszłam do wniosku, że ja też czuję się jedyna w swoim rodzaju, bo kiedy jest się sobą, to nie ma się konkurencji.
Wniosek więc sam się nasuwa: Bądź sobą i walcz o swoje, bo zgodnie z sentencją Oskara Wilde’a: „To jakie będziemy mieli życie, w sporej mierze zależy od nas samych. Rzadko komu się zdarza żyć. Większość ludzi co najwyżej egzystuje”. Czyż tak nie jest? Mnie też było ciężko, ale nie chciałam dłużej egzystować, ja chciałam wreszcie żyć.
W taki oto sposób powstała „Tajemnica bransoletki”.
Skąd pomysł na tytuł?
Nie od razu wpadłam na tytuł „Tajemnica bransoletki”. Tytuł roboczy brzmiał „Tajemnica Patrycji”, ale później ze względu na bransoletkę postanowiłam dać książce tytuł „Bransoletka”. Ale po przejrzeniu zawartości Internetu doszłam do wniosku, że książek o takim tytule już jest kilka. A ja nie chciałam powielać nazwy, więc z tych dwóch roboczych tytułów powstał jeden właściwy „Tajemnica bransoletki”. Tak szczerze to na tytuł książki też miała wpływ numerologia, bo jakże by inaczej. Wszystko musi mieć jakieś znaczenie.
Dlaczego moja bohaterka ma na imię Patrycja?
Nie tak dawno usłyszałam takie pytanie. Otóż moja córka miała mieć na imię Patrycja, jednak z mężem postanowiliśmy dać jej imię Joanna, gdyż to imię symbolizuję osobę waleczną, którą była, jest i przypuszczam, że będzie. Zawsze też stara się realizować swoje idee i często posiada dokładny plan na życie. I coś w tym jest…
Po co elementy fantastyki w książce?
Elementów samej fantastyki nie jest wiele, ale wszystkie mają swoje pochodzenie. Będąc małą dziewczynką, mieszkałam u babci, a tam nasłuchałam się tylu „dziwnych” opowieści, że postanowiłam umieścić je w swojej książce. Dzięki temu książka jest też takim przewodnikiem po starych obrzędach i zwyczajach. Nasi dziadkowie wierzyli w te wszystkie nietypowe zjawiska i nawet dzisiaj spotykam się z wiarą w ich skuteczność. Zresztą dla tych, co nie wiedzą, mamy erę Wodnika, a to powrót do dawnych wierzeń i magii.
Podsumowując:
Nie uważam, że czas spędzony na pisaniu książki był czasem straconym. Dzięki moim książkom stałam się inną osobą, bardziej otwartą i przebojową. Uważam, że w każdym z nas drzemie ukryty talent, trzeba go tylko umiejętnie wydobyć i pokazać światu. Nie musisz zostać pisarzem, politykiem czy kimś podobnym, wystarczy, że będziesz sobą i będziesz robić to, co lubisz, ale z sercem. Wówczas szczęście i „sława” same do Ciebie przyjdą.
W następnym poście napiszę o ludziach, którzy pomogli mi stworzyć okładki do książek.
Social Media