ŁAPACZ SNÓW NA NIECHCIANE SNY
Niekiedy miewamy niechciane sny, których najczęściej się boimy. Jak zrozumieć takie sny? Jak ich się pozbyć?
Sen to wielka, niepoznana tajemnica. Śni się nam, nawet jeśli tego nie chcemy. W zależności od rodzaju snu to albo się go boimy, albo nie potrafimy go odpowiednio zinterpretować.
Nie chcę się powtarzać, bo o snach pisałam już wcześniej. Ale na prośbę jednej z Czytelniczek postanowiłam opublikować jej sen.
Sen Kai
„Po śmierci dziadka, po tygodniu Kaja zaczęła mieć sen, który powtarzał się każdej nocy. Początkowo dziewczyna nie przywiązywała do niego wagi, gdyż wydawał się jej abstrakcyjny.
Zaczniemy od początku
Dziadek Kai był dość skąpym człowiekiem i rzadko rozdawał swoje ciężko zarobione pieniądze. Wyjątkiem była ona, najmłodsza z wnuczek. Dziadek dawał Kai jakieś drobiazgi na słodycze i inne rzeczy, ale też nie za wiele, aby jak to ciągle jej powtarzał: „Pieniądze nie uderzyły Ci do głowy”. Kaja lubiła dziadka i często do niego jeździła. Staruszek był już w podeszłym wieku, ale mieszkał sam na wsi w drewnianym domu. Babcia, jego żona, dość wcześnie zmarła i dziadek musiał sam wychować trójkę swoich dzieci. Na starość żadne z jego dzieci nie chciało z nim zamieszkać, bo był nie do zniesienia. Moja mama także wyprowadziła się do pobliskiego miasta i co jakiś czas odwiedzała dziadka. Ja natomiast przyjeżdżałam do niego w każdej wolnej chwili od szkoły.
Choroba dziadka
Pewnego dnia jadąc z rodzicami do dziadka, zauważyłam na wjeździe karetkę pogotowia. Bardzo się przestraszyłam, pierwsza wysiadłam z samochodu i pobiegłam do domu. Tam przy łóżku dziadka stała jakaś lekarka i dawała dziadkowi zastrzyk. Zaraz za mną wbiegła mama i roztrzęsiona zaczęła krzyczeć. Pani doktor powiedziała mamie, aby się nie denerwowała, bo to tylko lekka niedyspozycja. Mama, słysząc to, nieco się uspokoiła i podziękowała za informację. Lekarka wypisała dziadkowi receptę i poleciła, aby jak najszybciej wykupić leki i podać choremu. Na koniec lekarka poprosiła mamę na bok i poinformowała ją, że najlepiej byłoby, gdyby dziadek pojechał do szpitala, ale nie może siłą go zabrać. Mama obiecała, że postara się o opiekunkę dla dziadka. Uspokojona lekarka wyszła, zostawiając dziadka pod naszą opieką.
Kiedy karetka odjechała, mama wręczyła tacie receptę i wysłała do apteki. W tym czasie poszła do dziadka, aby z nim porozmawiać o chorobie. Dziadek jednak nie chciał z nią rozmawiać, bo twierdził, że czuje się wyśmienicie. Wstał nawet z łóżka, aby udowodnić jej, że się myli. Z nikim nie chciał rozmawiać, tylko skinął głową w moją stronę, aby poszła za nim.
Tajemnica dziadka
Udaliśmy się do drugiego pokoju. Tam dziadek usiadł na krześle i spojrzał na mnie. Nigdy wcześniej nie widziałam u niego takiego dziwnego wyrazu twarzy. Nagle złapał mnie za rękę i mocno ścisnął:
– W kuchni, przy rurze, pamiętaj – wyszeptał i momentalnie dostał ataku kaszlu. Przerażona zaczęłam krzyczeć. Do pokoju wpadła matka i zaczęła delikatnie uderzać go po plecach, próbując pomóc mu odkaszlnąć. Nic to nie dało. Dziadek zrobił się siny i niczym ryba ustami próbował łapać powietrze.
– Dzwoń po karetkę – wrzasnęła do mnie mama.
Wyciągnęłam komórkę i wystukałam numer. Po kilku minutach podjechała ta sama pani doktor. Wbiegła do pokoju, a nas wyprosiła. Było z nią jeszcze dwóch ratowników i chyba reanimowali dziadka. Po chwili stanęła w drzwiach i oznajmiła nam, że dziadek nie żyje.
Łapacz snów na niechciany sen
Nie pamiętam przebiegu samego pogrzebu. Chodziłam jak we śnie, nie mogłam pogodzić się z myślą, że już nigdy nie ujrzę dziadka. Kiedy myślałam, że już doszłam do siebie, nieoczekiwanie zaczęłam miewać koszmary. We śnie chodziłam po cmentarzu i czegoś szukałam. Na koniec i tak zawsze trafiałam na grób dziadka, który wyciągał do mnie rękę. Przerażona budziłam się w nocy, a serce waliło mi niczym młot. Po kilku takich nocach miałam już wszystkiego dosyć. Nie wiedziałam też co robić. Dlatego opowiedziałam sen mojej przyjaciółce, a ona przekazała go dalej.
Pewnego sobotniego popołudnia przyjaciółka przyniosła mi niewielką paczuszkę. Kazała ją otworzyć i zajrzeć do środka. Jakież było moje zdziwienie, bo czegoś takiego wcześniej nie widziałam.
– To łapacz snów – powiedziała. – Zawieś go w swoim pokoju, a twój koszmar się skończy.
Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem, ale stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia. Zawiesiłam łapacz snów w sypialni w oknie i czekałam wieczoru. Jak zawsze położyłam się do łóżka i z przerażeniem czekałam, na nocny koszmar.
Łapacz snów podziałał
Rano obudziłam się i ze zdziwieniem stwierdziłam, że tej nocy nie miałam koszmaru. Nareszcie byłam wyspana i mogłam normalnie funkcjonować. Taka idylla trwała około tygodnia. Po tym czasie sen wrócił, ale w innej postaci. Teraz we śnie widziałam dziadka, który szedł w moim kierunku i coś do mnie mówił. Nie mogłam go zrozumieć. Poprosiłam łapacz snów, aby mi pomógł. I stało się. Tej nocy ponownie spotkałam dziadka. Wziął mnie za rękę i zaprowadził do swojego domu. Stanął przy kuchennym piecu i wskazał palcem na rurę odprowadzającą dym.
– Miałaś pamiętać – szepnął, przynajmniej tak mi się wydawało.
Obudziłam się i nagle przypomniałam sobie ostatnią naszą rozmowę. Z samego rana pobiegłam do mamy i opowiedziałam wszystko, prosząc ją, abyśmy pojechały na wieś. Mam się zgodziła. Po południu, kiedy tato wrócił z pracy, pojechaliśmy do starego domu. Przez całą drogę zastanawiałam się, o co chodziło dziadkowi.
Niespodzianka
Kiedy tylko mama otworzyła drzwi, wbiegłam do kuchni i stanęłam przy piecu. Oglądałam go z każdej strony, ale nic nie zauważyłam.
– Co konkretnie pokazał ci dziadek? – zapytała mama.
– Tu – wskazałam palcem – chyba coś tam miało być – próbowałam odtworzyć tamtą rozmowę.
– No, nie wiem – tata podszedł do metalowej rury i zaczął nią trząść.
– Uważaj! – krzyknęła mama, ale było już za późno. Rura spadła na podłogę, a w kuchni pojawiła się sadza. – Coś ty narobił! – mama nie była zadowolona.
Ja natomiast podeszłam bliżej i zauważyłam, że ze ściany, w której tkwiła rura, coś wystaje.
– Spójrz – chciałam to wyciągnąć, ale tata mnie ubiegł. Podał mi brudne zawiniątko i polecił otworzyć.
Delikatnie, aby się nie ubrudzić, rozwinęłam pakunek. Na zabrudzonym kawałku tkaniny leżało kilka błyskotek po babci i złote monety. Tego się nie spodziewałam. – Czy to chciał mi powiedzieć dziadek? – pomyślałam.
Od tego momentu koszmar się skończył, a dziadek już nigdy więcej mi się nie pokazał.”
W tym konkretnym przypadku Kai pomógł łapacz snów, a może coś całkiem innego…?
To już pozostawiam Waszej ocenie.
Social Media